O dość nietypowej porze bo w sobotni wieczór Polski Cukier Kluczevia Stargard podejmował zespół Olimpu Gościno. Przy ulicy Ceglanej w Stargardzie zgromadzona publiczność nie żałowała poświęconego czasu. Warunki do gry idealne, plus 10 stopni, jupitery i dwie drużyny, które tego dnia pokazały solidne granie. Przyjezdni od początku pokazali, że nie pękną. Solidnie przygotowany Olimp jak mawiał Mariusz Pudzianowski „tanio skóry nie sprzedał”.
Pierwsze minuty to optyczna przewaga popularnego ZKS-u. Defensywa gości dość szczelnie zorganizowana nie popełnia błędów i pomimo składnie budowanych akcji gol pada dopiero ze stałego fragmentu gry. W 7 minucie po wrzutce z rogu najprzytomniej w polu karnym odnajduje się Patryk Bil i strzałem z woleja pakuje piłkę w górny róg przyjezdnych. Zdobycie gola na 1:0 cały zespół celebruję kołyską dla niedawno narodzonego synka naszego kapitana Kamila Bartoszyńskiego.
Następne minuty nie przynoszą zmiany obrazu gry. Około 20 minuty dobre wyjście szybkim atakiem przeprowadza drużyna z Gościna ale w ostatnim momencie Patryk Bil wślizgiem ratuje zespół przed utratą bramki. Gra na moment się wyrównuje i po chwili znowu gospodarze wracają do „przykręcanie śruby”. Dogodne sytuacje marnuje Przemysław Brzeziański i Yauheni Savastsyanu. W 42 minucie sam Kamil Bartoszyński wita golem na świecie swojego synka.
Akcje zespołową, którą nie powstydziłyby się zespoły z Ligi Mistrzów kończy nasz kapitan strzałem określanym „stadiony świata”. Piłka wpada w same okienko po strzale z pierwszej piłki z okolic 25 metra. Dawno ten stadion nie widział takiego „golazoooo”.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie.
Początek drugiej połowy wygląda podobnie. Przewaga gospodarzy i kolejne zmarnowane sytuacje. Po 10 minutach goście poczuli „krew” i uwierzyli, że ten mecz się jeszcze nie skończył. Gra przeniosła się w środkową część boiska co przyniosło kilka groźniejszych sytuacji dla przyjezdnych.
Trener reaguje zmianami i w 60 minucie przeprowadza dwie zmiany. Za Brzeziańskiego i Pacałę na boisku pojawia się Konrad Korczyński i Kacper Dudek. Początek po roszadach się nie zmienia. Goście pokazują charakter i walczą o kontaktowego gola. W 70 minucie kolejna zmiana za Magnuskiego, Maciej Więcek.
Czas ucieka i chyba lekko schodzi powietrze z przyjezdnych bo sama końcówka to popis gry gospodarzy. W 90 minucie Więcek wykłada Korczyńskiemu a ten ładuje silnym strzałem pod poprzeczkę zamykając mecz na 3:0!
Kolejny raz trener miał nosa ze zmianami. Dwie minuty później już w doliczonym czasie gry Więcek wrzuca z prawej strony na dalszy słupek gdzie akcje sprytnym strzałem zamyka Piotr Surma i ustala ostatecznie wynik meczu na 4:0. W końcówce spotkania na boisku pojawił się jeszcze Filip Bartkowiak, Adam Cieplak i Łukasz Rdzeń.
Na pewno kibicie nie mogą żałować sobotniego wieczoru ponieważ tak grającą Kluczevie każdy jej sympatyk chce oglądać co tydzień. Walka o wyznaczony cel ciągle długa ale dopóki piłka w grze…